wtorek, 25 marca 2014

Prolog

Margaret


Wybiegłam z domu głośno trzaskając drzwiami. Moje życie jest beznadziejne. Rodzice mnie nie kochają, a brat olewa mnie znikając na całe dnie. Matka ma ciągłe pretensje oto, że się nie uczę, a ojciec chce, żebym więcej pomagała w domu. Zapomnieli o moim bracie, który nic nie robi, ja chociaż się staram. Niekoniecznie wychodzi, bo jestem trochę...nierozgarnięta. Często o czymś zapominam, ale przynajmniej jestem w domu. Moje myśli przerwały ciężkie kroki. Odwróciłam się i ujrzałam zakapturzoną postać. Szybko spojrzałam znów przed siebie i przyśpieszyłam kroku. Nic to nie dało,więc zaczęłam biec. Moja kondycja była niezła. Na w-fie byłam jedną z lepszych. Po jakimś czasie zwolniłam myśląc, że go zgubiłam. Wtedy mnie dopadł obezwładnił i przyłożył do ust chusteczkę namoczoną  jakimś cuchnącym płynem który sprawił, że robiłam się coraz bardziej senna..., aż w końcu zamknęłam oczy.