środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 1

James


- Kochanie chodź tu na chwilkę! - usłyszałem głos mojej matki.
Nie miałem ochoty na kolejną próbę przekonywania mnie, aby moja siostra pracowała razem ze mną. Jedyne o czym marzyłem w tym momencie to łóżko. Ostatnia misja była wystarczająco trudna, abym był całkowicie wykończony.
- Czego?! -odkrzyknąłem w stronę salonu. Od niechcenia ruszyłem w tamtym kierunku.
Wszedłem do pomieszczenia ujrzałem przestronne jasne wnętrze z elementami w kolorze czerwonym.
Rozsiadłem się na kanapie. Spojrzałem w twarze rodzicom, które były .... zmartwione?
- Co jest? - spytałem ponownie tym razem poważnie .
- Margaret zaginęła, prawdopodobnie wiąże się to z tym co robisz. -  na twarzach rodziców widać było skruchę.
- Już wiecie dlaczego nie chcę, aby ze mną pracowała. Zawiadomię agencje i weźmiemy kogoś kto będzie mógł ją uratować. Nie martwcie się, załatwię to. - przeczesałem włosy palcami.W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli.
Dlaczego? Po co ktoś miałby ją porwać?...
O kurwa, to te pierdolone akta. Ruszyłem na górę i wykonałem kilka telefonów. Z tego co się dowiedziałem
mają przyjechać dziewczyny, ponoć najlepsze z agencji. Zobaczymy ile w tym prawdy.


Ashley


Siedziałam przy biurku i malowałam paznokcie czerwonym lakierem Chanel, kiedy do mojego pokoju wpadła Jessica.
- Mamy kolejne zadanie! - krzyknęła rozpromieniona. Za każdym razem cieszy się na kolejne misje.
- Świetnie. - odpowiedziałam.
Chwilę później oberwałam od niej poduszką. Moje paznokcie na szczęście na tym nie ucierpiały.
- Ej, a to za co?! - zdenerwowałam się.
- A tak dla zasady - odpowiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Niespodziewanie do pokoju wpadła Amy ubrana w piżamę. Tak spędzała soboty.
- Co mamy zrobić? - spytałam jednocześnie razem z Amy
- Stawiasz mi Cole. - rzuciłam do niej.
Obydwie się zaśmiałyśmy.
- Możecie się zamknąć. - krzyknęła zbulwersowana Jess.
- Złość piękności szkodzi - Obróciłam wszystko w żart. Dziewczyna postanowiła to zignorować.
- Zaraz jedziemy do agenta Jamesa, tylko najpierw muszę coś zjeść.
- Zdążą mi wyschnąć paznokcie.
- A ty jak zwykle o jednym.
- Chcecie pizze? -zaproponowała Amy.
- Ja zrobię, a ty się ubierz-rzuciła Jess.
- Dobra, niech ci będzie.
Po chwili w ustach czułam smak pysznej pizzy z serem, co prawda była z mikrofali, ale lepsze to niż nic. Wrzuciłam mojego białego Iphone'a do torebki. Następnie dorzuciłam klucze i portfel.
Byłam gotowa więc ruszyłam do przedpokoju, w którym podłoga była w ciemnym brązie. Ściany były białe z czerwonymi elementami. Szafa, która stała po mojej prawej miała drewniane drzwiczki z biegnącym przez środek lustrem.
- Już gotowa? - zapytała przypominająca już człowieka Amelie.
- Już dawno. Gdzie Jess? - odparłam
- Szuka kluczyków do samochodu.
Jak zwykle była najbardziej odpowiedzialna z nas wszystkich, ale jednocześnie niezwykle roztrzepana.
- Już jestem! -  krzyknęła triumfalnie - Z kluczykami. - dodała
- Możemy w końcu iść? - byłam już lekko poddenerwowana.
Wyszłyśmy z naszego mieszkania. Zamknęłam drzwi i zeszłyśmy na dół. W międzyczasie rozległ się dźwięk, który zawiadamiał o nowej wiadomości.
Amy wyciągnęła Iphone'a i odczytała wiadomość po czym na jej twarzy pojawiła się szeroki uśmiech.
- Nathan napisał,że mnie kocha i za mną tęskni.
- Jak słodko-zagruchała Jess.
Przewróciłam oczami. Nie zazdrościłam jej w żadnym wypadku. Intuicja podpowiadała mi, że coś z nim nie tak. Martwiłam się o Amelie. Nigdy go nie lubiłam.
- Trzymaj - krzyknęła Jessica rzucając we mnie kluczykami, które przechwyciłam.
Najwidoczniej ja miałam prowadzić. Siadłam za kierownicą i odpaliłam silnik białej Tesli. Jessica w między czasie włączyła nawigacje. Okazało się,że to było jakieś 15 minut od naszego mieszkania. Zaparkowałyśmy pod elegancką rezydencją.
- Musimy sobie zbudować taki dom - stwierdziła Amy.
- Zdecydowanie - potwierdziłam.
- Cicho bądźcie, chodźcie - przerwała nam Jess.
Amelie popatrzyła na mnie znacząco.
- Sztywniara - szepnęła i się zaśmiałyśmy.
Jessica zapukała do drzwi. Z niecierpliwością czekałyśmy na to kto nam otworzy. Drzwi, otworzyła nam kobieta, która na pewno nie była James'em .
- Dzień dobry - przywitała się. Starała się uśmiechnąć sympatycznie, ale na jej twarzy malowało się zmartwienie.
- Dzień dobry. Szukamy James'a.
- Ach...To wy jesteście tymi agentkami.- kobieta się ucieszyła - Zaraz go zawołam.
Po chwili w drzwiach ukazała się chłopak mniej, więcej w naszym wieku.
Niezwykle przystojny, czarnowłosy z niebiesko-szarymi oczami, ale zdecydowanie nie w moim typie.
- Cześć, jestem James.- przedstawił się i podał rękę Jess.
- Jestem Jessica, to Amelie ,a to Ashley.
- Miło mi was poznać - najdłużej zatrzymał wzrok na Jess. Chociaż może mi się tylko zdawało.- Chodźcie do środka.
Naszym oczom ukazało się eleganckie wnętrze skąpane w bieli z elementami czerni.
- Siadajcie. Chcecie coś do picia. - zasiadłyśmy na kanapie. Przed nami stał szklany stół.
- Nie dzięki. Lepiej powiedz nam co się stało. - zaproponowałam
- Moja młodsza siostra Margaret, zniknęła. - mówiąc to podał nam zdjęcie ślicznej ciemnowłosej dziewczyny.
- Nie będę ukrywał, że podejrzewam porwanie. Mam coś co jest bardzo ważne nie tylko dla mnie.
- A mogłybyśmy wiedzieć co to jest? - spytała ciekawska Amy.
- Przykro mi, ale nie.To dla waszego dobra. - Spojrzał na nią tak jakby w ogóle nie powinna o to pytać.
- Podejrzewasz kto to mógł by być? Może wiesz gdzie ona jest? Skoro chodzi o okup nie kontaktowali się jeszcze z tobą? - zadawałam pytania z prędkością światła. Wszystko mogło nas przybliżyć do odnalezienia jej.
- Nie, nie... - naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon. James spojrzał na wyświetlacz i z wymownym pytaniem na twarzy odebrał. Od razu przełączył na głośnik. W słuchawce przemówił zmodyfikowany głos.
- Jeśli chcesz odzyskać siostrunię żywą masz przynieść to co moje jutro o godzinie 22.
- Spotkajmy się na przedmieściach w opuszczonym magazynie. Zapomniałbym - na chwilę zapadła cisza.-James, uratuj mnie - to zapewne była jego siostra, która przeraźliwie wzywała o pomoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz