środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 5

Kochani po długiej przerwie wracamy z głowami pełnymi pomysłów. Przepraszamy za tak długą i nie zapowiedzianą przerwę i mamy nadzieje że ktoś jeszcze o nas pamięta i tu zagląda.
Miłego czytania.
    

Margaret

Obudziło mnie irytujące pikanie, rozchyliłam powieki i to był jeden z większych błędów jakie popełniłam w życiu. Poraziło mnie światło tak jasne, że musiałam kilkakrotnie zamrugać żeby pozbyć się wytworzonych łez i odzyskać ostrość widzenia. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rodzice, którzy mi się przyglądali.
- Gdzie ja jestem ? Co się stało? Dlaczego tu leże?
- Kochanie niczego nie pamiętasz? - zapytała mama głaszcząc mnie po czole- zostałaś porwana, a kiedy policja chciała cię odbić z rąk porywacza ten w amoku cię postrzelił.
- Dlaczego ja? - zapytałam spokojnie.

- Nie mam pojęcia Mary. Facet był psychicznie chory pewnie byłaś pierwszą osobą, którą spotkał na ulicy. -  odpowiedziała mama ocierając łzy spływające po policzkach. 
- Mamo spokojnie nic mi nie jest. - powiedziałam. Chciałam podeprzeć się na łokciach gdy poczułam ból przeszywający lewe ramię. Syknęłam przez zaciśnięte zęby i opadłam z powrotem na poduszkę. Spojrzałam na ojca drzemiącego pod ścianą. 
- Gdzie James?

Amelie

Wysiadłam z auta i zabrałam torby z zakupami, do świąt zostało już tylko kilka dni, a do tej pory przez akcję odbijania siostry James'a nie miałam czasu na zakup choinkowych prezentów, poza tym musiałam się rozejrzeć za sukienką na coroczny bal bożonarodzeniowy. O ile prezenty mogłabym wybierać godzinami to jeśli chodzi o ciuchy to sprawa wygląda zupełnie inaczej: wchodzę, wybieram to co wpadnie mi w oko, płacę i wychodzę. Tak też było i tym razem. 
Weszłam do domu i od razu schowałam prezenty dla dziewczyn i Nathan'a, sukienkę zaniosłam do mojego pokoju i powiesiłam w szafie, zanotowałam przy tym w pamięci, aby poprosić Ash żeby mi coś do niej dobrała, bo z nas trzech to ona miała najlepszy gust. 
Gdy wszystko było już na swoim miejscu zeszłam do kuchni. Zdecydowałam, że zrobię naleśniki, po zakupach mój brzuch domagał się kolacji, a jak wrócą dziewczyny to też nimi nie pogardzą. Przygotowując ciasto pomyślałam o siostrze agenta Stone`a. James i państwo Stone stwierdzili, że nie powiedzą Margaret prawdy o jej porwaniu i o James'ie. Wykorzystali to, że dziewczyna straciła pamięć i nie pamięta tamtych wydarzeń. Może to nawet lepiej nie będzie zadawała zbędnych pytań i będzie mogła żyć jak dawniej chociaż z drugiej strony, co to za życie kiedy najbliżsi okłamują cie na każdym kroku? 
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms`a. 

Co porabia moje kochanie? Może wpadnę i pouczymy się anatomii? 
Nathan

A ten jak zwykle tylko o jednym, czemu ja z nim w ogóle jestem? I tak mimowolnie wyszczerzyłam się do telefonu  i szybko odpisałam. 

Anatomia nie była jednym z moich ulubionych przedmiotów w
szkole ale za to z zajęć gastronomicznych miałam zawsze 5, robię naleśniki wpadaj.
Amy

Wróciłam do roboty i położyłam na kuchence patelnie, a  gdy ta się nagrzała zaczęłam smażyć. 
Usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach, a już po chwili do kuchni weszła Jess.

Jessica

Weszłam do domu i od razu poczułam zapachy z kuchni, mój żołądek fiknął koziołka, a ciało zmęczone po treningu samo ruszyło tropem miłej woni. 
- Amy, kochana powiedz że robisz coś dobrego. - powiedziałam wchodząc do kuchni. 
- Tylko nie kochana, wiesz jak nie lubię gdy tak do mnie mówicie. - obruszyła się jak zwykle.
- Oj nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.  -zacytowałam słowa Ash z przed kilku dni.
- Smacznego - powiedziała, stawiając mi przed nosem talerz z parującymi naleśnikami. Wstałam i wyciągnęłam z lodówki dżem i nutelle, z takim ekwipunkiem wróciłam do stołu.
-Grunt to odpowiednie przygotowanie do misji. - powiedziałam głośno uśmiechając się do Amy i zabrałam się za smarowanie pierwszego naleśnika.
- Jak było na treningu?
- Dałam popalić workowi treningowemu. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, skończyłam pierwszy rulonik i zabrałam się za smarowanie kolejnego.
- Może pójdziesz następnym razem ze mną,trochę cie podszkolę. - zaproponowałam przeżuwając kolejnego naleśnika. 
- Obawiam się że za bardzo byś mnie pobi... - nie dokończyła bo przerwał jej dzwonek do drzwi  - To pewnie Nate,  - zaświergotała i w podskokach ruszyła do drzwi. Nie rozumiem co ona w nim widzi przecież on zarywa do wszystkiego co się rusza.
- Jess proszę otwórz muszę się przebrać. - powiedziała głowa Amy która pojawiła się w kuchennych drzwiach i nie czekając na moją odpowiedź pobiegła na górę. Przewróciłam tylko oczami i z naleśnikiem w ręce ruszyłam do drzwi, nie spieszyłam się, niech sobie pomarznie palant jeden. 
- No cześć kochanie - powitał mnie jego sarkastyczny głos i jakże sarkastyczna mina. 
- No chyba ci się coś pomyliło - powiedziałam tylko szerzej otwierając drzwi nie miałam dzisiaj ani ochoty ani sił na to żeby się z nim kłócić.  
- Nie bądź dla mnie taka oschła. I tak wiem że na mnie lecisz - powiedział posyłając mi w jego mniemaniu czarujący uśmiech. Wytrzeszczyłam oczy i popatrzyłam na niego jak na idiotę.
- Nie w tym życiu, wiesz dziwię się, że Amy jeszcze się nie dowiedziała...
- O czym ? - zapytała wyżej wymieniona schodząc po schodach. 
- O tym co Nate kupił ci pod choinkę - palnęłam szybko chcąc zmienić temat. Nie wiedziałam ile Amy usłyszała, a nie chciałam jej sprawić przykrości. 
- A co mi kupiłeś? - zapytała uradowana Amy. Odetchnęłam z ulgą, łyknęła to. 
- Tajemnica, zobaczysz w odpowiednim czasie. - odpowiedział posyłając jej uśmiech. 
- Jak dzieci. - skwitowałam tylko i ruszyłam po schodach do swojego pokoju. - Aha, jeszcze jedno bądźcie grzeczni  nie chce wiedzieć co robicie. - powiedziałam poruszając przy tym śmiesznie brwiami.

Ashley

Ostatnie dwa kilometry do domu pokonałam sprintem, aby dać ostateczny wycisk moim mięśniom. Chłodne powietrze dodawało mi energii motywując do szybszego biegu. Gdybym nie została agentką pewnie bieganie byłoby tym co robiłabym w życiu. Wyciągnęłam z kieszeni klucze i weszłam do domu. Skierowałam się do salonu z kąt dochodziły dźwięki telewizora 
-Wróciłam - powiedziałam wchodząc do pomieszczenia. Na kanapie siedział Nathan, a Amy drzemała wtulona w niego. Gdybym nie znała Nate`a powiedziałabym, że do siebie pasują, no właśnie gdybym go nie znała. Przeszłam do kuchni, z lodówki wyciągnęłam koszyczek malin i udałam się do pokoju Jess. Zapukałam, a gdy nie usłyszałam odpowiedzi weszłam do środka. Potknęłam się o torbę treningową zostawioną na środku i wyrżnęłam jak długa. Hukiem obudziłam Jess, która zerwała się z łóżka gotowa do walki.
- Spokojnie, to tylko ja. - powiedziałam patrząc na nią podejrzliwie. 
- Tak wiem to z przyzwyczajenia. - odparła lekko zmieszana. 
- Wiesz, powinnyśmy coś zrobić z Nate`m. - powiedziałam prosto z mostu. - Im dłużej będzie to trwać tym bardziej Amy będzie cierpieć.  
-Wiem Ash ale co my możemy? - powiedziała zrezygnowana Jess.


  








   

3 komentarze:

  1. Świetny jak zawsze :3 Nareszcie doczekałam się naxta ^^ Dzięki <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo.
      Następny pojawi się w ciągu miesiąca :-)

      Usuń
  2. Super,czekam na kolejne rozdziały :)
    zapraszam mycrazyworldpaula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń